sobota, 23 lutego 2013

Imagin z Zaynem. Smutno-wesoły :D

Łapajcie imadżinosa od waszej wyjebanej Jazmine <3
Stałem na ulicy otoczony wianuszkiem dziewczyn. Czułem się bardzo niezręcznie w tej sytuacji. Kocham moje fanki, jednak jest to dla mnie bolesne, że nie mogę spędzić z każdą z nich z osobna choć kilku minut. A wiem, że na to zasługują. Gdy rozdawałem autografy, ktoś delikatnie pociągnął mnie za rękaw kurtki. Odwróciłem głowę i ujrzałem ją. Miała na oko z 150 cm wzrostu, była bardzo drobna. Miała długie, a wręcz bardzo długie włosy zaczepiające się gdzieniegdzie o guziki jej kurtki. Jej twarz była jeszcze dziecięca, pucołowata, ale w oczach wyraźnie dostrzegłem dojrzałość. To właśnie to skłoniło mnie do odwrócenia całego ciała w jej stronę. Chciałem coś do niej powiedzieć, by przerwać dzielącą nas niezręczną ciszę, ale byłem zbyt zajęty patrzeniem w jej bursztynowe tęczówki. Wtedy wszystko dookoła zniknęło. Liczyły się tylko jej oczy. To właśnie na nie chciałem patrzeć godzinami. W końcu dziewczyna wyszeptała cichutkie „Hej.” by przerwać ciszę. Wybudziłem się wtedy z transu.
-Cześć. Ty także chcesz autograf ?-zapytałem.
-Nie.. Znaczy tak.-dziewczyna zająknęła się.
-A masz jakąś kartkę?
-Nie, nie mam.-dziewczyna zmieszała się. Odsłoniła więc rękaw kurtki, widocznie chciała, żebym to właśnie tam wyrysował swój jakże artystyczny podpis. Szybko jednak opuściła rękaw, gdy zorientowała się, że ukazała światu swoje blizny po żyletce. Nie wiedziałem co mam zrobić. Pozostałe fanki, widząc, że nie zwracam na nie większej uwagi zaczęły rozchodzić się, każda w swoją stronę, aż w końcu zostaliśmy tylko ja i moja piękna nieznajoma. Głęboko w duszy dziękowałem im za daną mi szansę. Nie mogąc jej zmarnować zapytałem dziewczyny:
-Pójdziesz ze mną do Starbucksa ? Jest tu, zaraz za rogiem.
-Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.-wyszeptała dziewczyna.
-Czemu ? Chciałbym cię poznać.
-Jestem pewna, że nie chciałbyś, Zayn. -powiedziała opuszczając głowę. Odwróciła się do mnie plecami i powoli zaczęła odchodzić. Byłem cholernie nią zaintrygowany. Nie mogłem tak stać i patrzeć, jak ona odchodzi. Mimo, że nawet jej nie znałem, to miałem poczucie, że jest dla mnie ważna. Podbiegłem do niej.
-Słuchaj, nie wiem, dlaczego nie chcesz bym cię poznał. Wiem tylko, że ja cholernie chcę cię poznać bo.. bo jesteś inna. Proszę, daj mi chociaż kilka minut. Usiądziemy gdzieś, chwilę porozmawiamy.
-Dobrze, ale.. nie zraź się do mnie..-wyszeptała ze spuszczoną głową.
-Czym ?
-Zobaczysz. To gdzie idziemy ?-zapytała, próbując rozluźnić atmosferę.
-Starbucks, jeżeli nie masz nic przeciwko.-uśmiechnąłem się.
-Nie, nie mam.
W ciszy dostaliśmy się do mojej ulubionej kawiarni w mieście.
-Co ci zamówić ?-zapytałem
-Nic.. znaczy, ja sama sobie zamówię.
-Nie ma mowy. Ja cię zaprosiłem. To co dla ciebie ?
-Sok pomarańczowy. –powiedziała dziewczyna. Byłem nieco zdziwiony jej wyborem. Jesteśmy w kawiarni, mamy 164937657269 rodzajów kaw do wyboru, a ona zamawia sok pomarańczowy.-Wybierz nam jakieś miejsce.
Dziewczyna usiadła tuż przy ścianie, przy najdalej oddalonym stoliczku. Ja w tym czasie dostałem moją Arabicę i sok pomarańczowy i podszedłem do naszego stolika. Położyłem napoje i zdjąłem kurtkę.
-Nawet nie wiem, jak masz na imię.
-Hope. Mam na imię Hope. -delikatnie uśmiechnęła się. Na jej policzkach ukazały się śliczne dołeczki.
-Bardzo miło mi cię poznać, Hope. A ile masz lat ? –zapytałem
-17.-odpowiedziała.
*Perspektywa Hope*
Zayn tak strasznie mi się podobał. Był moim ideałem mężczyzny. Jednak teraz nie chciałam, żeby zainteresował się mną. Tak się jednak stało. Boję się powiedzieć mu całą prawdę. Wiele osób odwróciło się ode mnie po tym, jak dowiedzieli się wszystkiego.
*Perspektywa Zayna*
-Dlaczego nie zdejmiesz kurtki ? Ugotujesz się tu zaraz.-powiedziałem do dziewczyny, gdyż zauważyłem, że zaczyna dostawać wypieków na twarzy z gorąca. Wstałem, chcąc jej pomóc zdjąć kurtkę, tak jak to robią gentelmani.
-Nie, tak jest dobrze.
-Hope, przecież widzę, że jest ci gorąco. Dawaj to, ale już. –dziewczyna pod presją moich słów posłusznie odpięła zamek kurtki i szybciutkim ruchem zdjęła ją z siebie. Jednak po pozbyciu się grubego okrycia wierzchniego zauważyłem coś, co mnie zaniepokoiło. A mianowicie jej brzuch. Nie była otyła, jej nogi były wręcz chude, ale jej brzuch był wyraźnie zaokrąglony. Zmieszany całą tą sytuacją nie wiedziałem co mam robić. Gdy Hope zorientowała się, że cały czas stoję wgapiony w jej brzuch, szybko zaczęła zasłaniać go swetrem. Z bezradności dziewczyna wstała i pospiesznie ubrała kurtkę.
-Mówiłam, Zayn. -powiedziała ze łzami w oczach, po czym wybiegła z lokalu. Nie miałem siły biec za nią. Usiadłem więc na fotelu i zacząłem myśleć. Nie wiem dokładnie nad czym, byłem po prostu oszołomiony. Wyszedłem ze Starbucksa może 10 minut po całym zdarzeniu. Nie byłem w stanie trzeźwo myśleć. Znałem tą dziewczynę jakieś 20 minut, a ona już zamieszała w moim mózgu tak, że nie byłem teraz skłonny do jakichkolwiek konwersacji.
Postanowiłem do domu wrócić piechotą. Miałem może z 1.5 godziny drogi, ale uznałem, że przez ten czas przemyślę sobie to wszystko. Było mi głupio, że nie pobiegłem za nią. Wiem, że jest to dziewczyna z problemami, prawdopodobnie większymi niż moje razy 10. Po jakimś czasie mojej wędrówki niebo zmieniło kolor na ciemnogranatowy i nie stało się to za spawką zmroku. Już po chwili na twarzy czułem ulewny deszcz. Kropelki wody dawały mi ukojenie. Szedłem przed siebie cały czas myśląc. W końcu dotarłem do celu, cały przemoczony. Nic do nikogo nie mówiąc udałem się do sypialni i jebłem mokrymi zwłokami na łóżko (sory, ale musiałam to tu dać, bo ja tak przeważnie mówię xd). Momentalnie zasnąłem.
*Rano*.
Obudziło mnie przekonanie, że zachowałem się jak skończony idiota.  Postanowiłem znaleźć tą dziewczynę i jej pomóc, choćbym nie wiem jak długo miał jej szukać. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z trzęsącymi rękoma ruszyłem w stronę centrum. Poszukiwania zacząłem od Hyde Parku. Stanąłem na samym jego środku rozglądając się dookoła i z bezradności przeczesałem rękami postawioną grzywkę. Nie miałem pojęcia, gdzie może być Hope. Mam tylko nadzieję, że ją znajdę. Zacząłem podchodzić do zupełnie nieznajomych ludzi, pytać ich o nią. Myślałem, że może ktoś ją zna, lub widział ją tu dzisiaj. Starałem się zwracać uwagę na każdy, nawet najmniejszy szczegół. Nie mogąc skoncentrować się na szukaniu Hope krzyknąłem głośno jej imię, mając nadzieję, że może mnie usłyszy. Wówczas jakieś 20 metrów ode mnie pojawiła się drobna sylwetka. Zaszklone z bezradności, a jednocześnie z zadowolenia oczy nie mogły w to uwierzyć. Podszedłem do dziewczyny powolnym krokiem. Nie chciałem jej wystraszyć. Ona cały czas patrzyła pustym wzrokiem na ziemię. W końcu usiadła na najbliższej ławce. Ja usiadłem obok niej.
-Szukałem cię.-powiedziałem cicho.
-Wiem.-odpowiedziała, patrząc tym razem w dal.
-Przepraszam.
-Nie masz za co, Zayn. Przyzwyczaiłam się.-po jej policzku spłynęła łza.
-Mam. Powinienem ci pomóc.-powiedziałem, po czym złapałem ją za rękę. Ona zaskoczona moim gestem szybko zabrała ją z mojego uścisku, jakby się go bała. -Hope, proszę. Zaufaj mi. Nie chcę dla ciebie źle, chcę po prostu ci pomóc. Widzę, że ktoś cię skrzywdził.
-Niczego o mnie nie wiesz. Nie potrzebuję twojej pomocy. Litujesz się nade mną, z powodu mojej ciąży. I jestem przekonana, że gdyby nie dziecko to nie rozmawiałbyś teraz ze mną.
-Może i nie wiem o tobie za dużo, ale chciałbym. Hope, zrozum. Ja nie mam zamiaru się nad tobą litować. Chcę ci tylko pomóc. Chcę porozmawiać, ale normalnie. Nie musisz się mnie bać. A poza tym, to gdy zauważyłem cię wtedy, na ulicy, na pierwszy rzut oka pomyślałem, że masz może 13 lat, ale gdy wtedy spojrzałem ci w oczy zobaczyłem dojrzałość.
-Dobrze, możemy porozmawiać. I tak jesteś chyba jedyną osobą, która nie odsunęła się ode mnie.
-To Starbucks ?
-Może być.-odpowiedziała z obojętnością.
*W Starbucksie*
Udałem się po napoje, te same co wczoraj. Hope w tym czasie szukała wolnego stolika. Zapłaciłem za sok pomarańczowy i Arabicę i podszedłem do niej. Hope już siedziała wygodnie w fotelu z rozpiętym płaszczem. Znałem już prawdę, więc nie musiała już przede mną chować brzuszka.
-Powiem ci wszystko, ale nie przerywaj mi. W końcu ktoś dowie się całej prawdy i nie będę oceniana po pozorach. – powiedziała już odważnie dziewczyna. Ja skinieniem głowy dałem jej do zrozumienia, że może zaczynać. – To było dokładnie czwartego września. Wracałam ze szkoły razem z koleżankami. Weszłyśmy na chwilę do parku, odpocząć po męczącym dniu. Potem każda poszła w swoją stronę. Ja do domu nie miałam daleko. Za parkiem skręciłam w lewo i szłam prosto. Miałam do pokonania 100 metrów. 100 metrów dzieliło mnie od bezpiecznego stanięcia w progu mojego domu.  Jednak zaraz za zakrętem ktoś złapał mnie od tyłu i przyłożył rękę do moich ust, żebym nie mogła krzyczeć. Zgwałcił mnie w krzakach zaraz przy moim domu. Do końca życia tego nie zapomnę. Jego wielkie, ohydne ręce błądziły po moim bezbronnym ciele. Ten człowiek pozbawił mnie zarówno dziewictwa jak i jakiejkolwiek duszy. Teraz byłam tylko ciałem, posiniaczonym, poszarpanym ciałem. Zgwałcił mnie i zostawił. Na „Dowidzenia” szepnął mi tylko, że jeszcze się spotkamy, bo tak dobrej kochanki dawno nie miał. Zostawił mnie tam samą. Przepraszam, zostawił mnie tam z nadszarpniętym poczuciem godności i własnej wartości o ile jeszcze takowe posiadałam. Nie powiedziałam nikomu, oprócz ciebie oczywiście, o tym co się stało tamtego popołudnia. Gdy dowiedziałam się, że jestem z tym mężczyzną w ciąży udawałam. Udawałam przed rodzicami, że mam chłopaka, którego bardzo kocham. Powiedziałam im dopiero w trzecim miesiącu. Sami tego nie zauważyli. Myślałam, że może to jakoś przyjmą. Oni wbrew pozorom wyrzucili mnie z domu. Potem pisali, przepraszali, a ja zrozumiałam, że nie mam gdzie mieszkać. Wróciłam do nich, jednak nie na długo. Mieszkałam z nimi 2 miesiące. Potem sama się wyniosłam. Robili mi ciągłe wyrzuty. Od wczoraj tułam się po mieście. Większość ludzi myśli, że wpadłam, pewnie zabawiałam się z nieznajomymi na jakiejś imprezie, schlana do nieprzytomności. Oceniają mnie, chociaż nie mają o mnie pojęcia. Oni nie znają nawet mojego imienia, a już wypowiadają się na temat mojej historii. Ty pewnie też tak pomyślałeś jak mnie pierwszy raz zobaczyłeś.
-Hope..ja.. ty tyle przeszłaś i nadal masz siłę. Jestem pod wrażeniem, ile tak drobna osoba może mieć w sobie samozaparcia i siły. Chciałbym cię po prostu przeprosić. –podniosłem swoje oczy w jej stronę. Oczy, w której roiło się od łez.
-Nie, Zayn. Ty nie masz absolutnie za co mnie przepraszać. Wręcz przeciwnie, dziękuję ci. Pierwszy raz powiedziałam komuś, co się tak naprawdę stało.-powiedziała Hope, patrząc mi głęboko w oczy. Ujęła moje dłonie, splątane dotychczas nerwowo w swoje drobne palce. Były takie małe, takie bezbronne.
-Pozwól sobie pomóc. Proszę cię o to. Pozwól mi zająć się tobą.
-Zayn, ale ty mnie nie znasz..
-Wiem o tobie tyle ile powinienem. Teraz chodź, proszę ze mną.
-Ale gdzie mam z tobą iść? – zapytała zmieszana dziewczyna.
-Od dzisiaj mieszkasz ze mną. Gwarantuję ci dogodne warunki i nietykalność oczywiście.-wstałem i ubrałem kurtkę.-No chodź.
-Zayn, dziękuję ci bardzo, ale nie mam pieniędzy, żeby ci za to zapłacić. Nie mogę.
-Hope, podziękujesz jak skorzystasz. Potraktujmy to jako wymianę. Ja ci daję pokój, ty mi miłe towarzystwo. Mieszkam sam, od czasu do czasu wpadają koledzy. Tyle. Nie mam do kogo za dnia ust otworzyć.
-Dobrze, niech ci będzie, jednak wiedz, że mam u ciebie ogromny dług wdzięczności.
-To mi się podoba. –uśmiechnąłem się do Hope. Wziąłem jej kurtkę, chcąc pomóc jej ją założyć. Wtedy poczułem nieprzyjemne uczucie wilgoci na dłoniach. –Hope, ta kurtka jest cała przemoczona.
-Wiem. Całą noc spędziłam w parku, a pod wieczór zaczęło lać. Drzewa nie są zbyt dobrym schronieniem przed deszczem.-dziewczyna uśmiechnęła się. Chyba po raz pierwszy od kiedy ją poznałem zobaczyłem jej uśmiech. Była to najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek mogły podziwiać moje oczy.
-Więc, Hope. Idziemy na herbatę. W domu wszystko wysuszymy i poznamy się lepiej.
*W domu*
*Perspektywa Hope*
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Stoję właśnie w korytarzu wielkiego, ogromnego domu. Dźwięk moich kroków odbija się echem po całym pomieszczeniu.
-I jak ci się podoba ?-zapytał Zayn.
-Nigdy nie widziałam tak wielkiego domu.
-Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.- odparł Mulat, po czym złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić po schodach na górę. Stanęliśmy przy jasnych drzwiach. Delikatnie otworzyłam je i moim oczom ukazało się najpiękniejsze pomieszczenie, jakie kiedykolwiek widziałam. Pod oknem stało duże, brązowe łóżko. Ściany były biało-turkusowe, a wszystkie meble ciemnobrązowe. Obok łóżka stał miękki fotel, za fotelem toaletka z kilkoma kosmetykami. Po drugiej strony pokoju stała komoda, szafa i biurko. W szafie było kilka ubrań.
-Zayn, nosisz damskie ubrania?
-Nie, mam trzy siostry. Czasem przyjeżdżają i zostawiają swoje rzeczy.
-To nie obrażą się, jak będę mieszkała z tobą, pewnie w pokoju którejś z nich ?
-Nie, skąd. Jestem pewien, że cię polubią.-mulat uśmiechnął się.
Tego wieczoru poznałam Liama, Louisa, Harrego i Nialla. Znałam ich już jako One Direction, ale nie poznałam ich nigdy osobiście.
*Cztery miesiące później* *Perspektywa Hope*
Nigdy nie sądziłam, że moje losy się tak potoczą. Siedzę teraz na kanapie, wtulona w mojego chłopaka, Zayna Malika. On delikatnie muska swoimi dłońmi mój brzuch. Jestem oficjalnie najszczęśliwszą kobietą na tym ziemskim padole (XD). Oglądamy denne romansidło.  Razem z nami w salonie siedzą Danielle, Perrie, Niall, Louis, Liam i Harry. (sory, że nie ma Elki, ale po prostu jej nie lubię, a Perrie jest tu taką przyjaciółką gromady :D). Zayn jest bardzo opiekuńczy, razem postanowiliśmy, że mała będzie miała jego nazwisko i to on będzie wpisany jako ojciec w akt urodzenia.
Nagle poczułam coś dziwnego. Bolało, ale dało się przeżyć. Nie chciałam panikować, więc nie dałam po sobie poznać, że cokolwiek się dzieje. Dopiero za drugim razem ból był o wiele bardziej odczuwalny. Pod wpływem bólu podkurczyłam ciało ku górze.
-Hope, wszystko w porządku ?-zapytał Zayn
-Zayn, coś tak podejrzewam, że maluch chce ujrzeć świat. – odpowiedziałam z uśmiechem. Po moich słowach w domu rozpoczęła się panika. Wszyscy biegali powtarzając cały czas, że to już. Ja spokojnie chodziłam po salonie jedną ręką podtrzymując mój duży brzuszek, a drugą podpierając kręgosłup. Nie chciałam się spieszyć. I tak wiem, że poród może trwać do kilkunastu godzin, więc miałam czas. W końcu, nawet nie wiem, skąd przed drzwiami stanął Zayn z chyba moją walizką. Wszyscy tak się przepychali, że wyszli z domu, przekręcili zamek w drzwiach i nawet nie zauważyli, że zapomnieli czegoś. A mianowicie mnie. Chyba spostrzegli się dość szybko, bo do domu z powrotem wbiegł zdyszany Zayn.
-Hope, jedziesz czy nie ?
-Nie jeszcze. Mamy czas.-powiedziałam spokojnie. Zayn zawołał resztę do domu. Przesiedzieliśmy tam jeszcze z cztery, może pięć godzin. Ja w tym czasie relaksowałam się na tyle ile mogłam. Wody mi jeszcze nie odeszły, więc nie było po co siać paniki. Chodziłam sobie spokojnie po salonie z Niallem pod rękę i śmiejąc się z żartów Lou, gdy poczułam, że mam mokro.
-Niall, znowu popuściłeś ze śmiechu ? Stary, to już nie jest śmieszne.-odezwał się siedzący na kanapie Harry, który ledwo co wytrzymywał ze śmiechu. Reszta też zaczęła się śmiać. Tylko Niall spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
-Nie.. To chyba ja.-wydukałam.
Zaraz potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Nie było nawet już po co wsadzać mnie do samochodu. Perrie zadzwoniła po pogotowie, które przez korki na ulicy nie zdążyło na czas. Moja córeczka urodziła się w salonie na podłodze. Położnikami byli Lou i Danielle. Malutkiej dałam na imię Destiny (przeznaczenie), bo to właśnie dzięki przeznaczeniu mogę jej zapewnić dobre warunki, oraz najlepszego ojca na świecie. Gdy już przyjechało pogotowie Malik przeciął pępowinę.
*30 lat później *
Destiny ma teraz 30 lat, jest szczęśliwą matką czteroletnich bliźniąt. A ja, mimo, że mojego Zayna nie ma już ze mną, to jestem szczęśliwa. Zginął razem ze swoim zespołem w katastrofie lotniczej, gdy Destiny miała 16 lat. Tęsknię za nim, bardzo mi go brakuje. Czasem z przyzwyczajenia zrobię rano dwie kawy. Nie znalazłam sobie nikogo po jego śmierci. Wiem, że jest cały czas ze mną. Zayn zmarł dopiero w szpitalu. Jego ostatnimi słowami była obietnica, że zawsze będzie nas kochał, że będzie nas strzegł i że będzie cały czas z nami. Po usłyszeniu tych słów, a zaraz potem przeraźliwego pisku maszyn  wybiegłam zapłakana ze szpitala. Wtedy na twarzy poczułam powiew wiatru i usłyszałam cichutki szept „Nie płacz, przecież obiecałem, że będę z wami..” Od tamtego momentu wierzę, że on nigdy nas nie opuści i już zawsze będzie dla nas aniołem stróżem.

środa, 20 lutego 2013

Smutny Harry

Znalazłam tego imagina w 'starociach' więc nie wiem , czy się Wam spodoba ;> 



Jesteś z Harry'm od trzech lat . Gdy stał się sławny wszystko zaczęło się psuć . Co prawda kupił dla Was prześliczny dom , ale co Ci z tego , skoro traktował Cię jak służącą ? Nie miał dla Ciebie czasu . Pewnego dnia oglądał mecz z nogami wyłożonymi na stół.
-Harry ! Weź te brudne nogi ze stołu . Ledwo go umyłam .. !-To umyjesz jeszcze raz .-powiedział popijając kolejne piwo .
-Nie Harry . Ty sam go umyjesz.
-A co ja jestem ?! - czepiał się .
-A ja ?!
-Jejku .. -powiedział i poszedł pijany się przebrać i spać . Oczywiście ciuchy które miał na sobie wylądowały obok kosza na pranie zamiast w nim . Przez sen wygadał się , że podoba mu się inna i że chętnie by ją przeleciał , tak jak , jak on to ujął ,,tamtą Solarę" . Nie chciałaś uwierzyć w to , że twój chłopak mógł Cię zdradzić i planować kolejne zdrady . Dałaś mu z liścia . Chłopak obudził się . Zaczęła się awantura .
-Ty Chamie ! Jak mogłeś ?! - krzyczałaś .
-Jeszcze raz mnie uderzysz to pożałujesz ! - wydarł się na Ciebie Loczek .
-Bo co mi zrobisz oddasz mi ?! Damski bokserze !!!
-Nie tym tonem do mnie ! - podniósł się gwałtownie i uderzył Cię w twarz . Upadłaś na podłogę . Miałaś rozcięty policzek . Podniosłaś się .
-Jesteś dla mnie całym światem .. W takim razie ten świat jest okrutny i nie mam po co w nim żyć . -rozpłakałaś się i pobiegłaś do łazienki . Zamknęłaś drzwi na klucz . Nalałaś wrzącej wody do wanny . Rozebrałaś się i rozbroiłaś maszynkę do golenia , po czym weszłaś do wanny i wycięłaś na ręce duży napis ,,I LOVE YOU FAOREVER , HARRY ! ♥ " . Chłopak dobijał się do drzwi i wołał z płaczem , że Cię kocha nad życie i żebyś nie robiła nic głupiego . Ale było za późno Ty umierałaś . Ostatkiem sił zobaczyłaś , że Harry wyważył drzwi . Podbiegł do Ciebie , zakręcił wodę i zaczął owijać twoje pocięte ręce ręcznikami . Jego wielkie łzy kapały do wanny . Po twoim policzku spłynęła ostatnia łza . Zamknęłaś oczy i zasnęłaś na zawsze . Harry klęknął załamany przed wanną i zaczął krzyczeć do Boga , żebyś mogła zostać z nim . Nic to nie dało . Twoje ciało stawało się co raz zimniejsze , mimo wrzącej wody .
-Skoro Ona nie może zostać tu ze mną , to ja pójdę za nią !- padły ostatnie słowa Hazzy . Chłopak chwycił za nóż , który leżał z niewiadomych powodów na umywalce i wbił sobie go klatkę piersiową . Teraz jesteście razem szczęśliwi w niebie .
~KONIEC~


~ Emma . xx

poniedziałek, 18 lutego 2013

Imagin z Zaynem


Masz 16 lat. Mieszkasz w Bratford razem ze swoimi rodzicami, siedmiorgiem rodzeństwa, psem Ollym i kilkoma zwierzętami do gospodarstwa rolnego. Znasz Zayn’a od piaskownicy. Bawiliście się ze sobą codziennie. Mimo, że Zayn był 3 lata starszy od ciebie nie przeszkadzało ci to. On zawsze był dla ciebie jak starszy brat. Razem cieszyliście, razem płakaliście, razem też wkroczyliście w dojrzewanie. Lubiłaś te jego niektóre wybryki, wydawało ci się to takie, opiekuńcze, bo powodem każdej bójki, w której brał udział, była obrona ciebie. Niestety, odkąd Zayn stał się sławny przestał odwiedzać Bratford i ogólnie o Tobie zapomniał. Skrycie się w nim kochałaś, więc bolało cię to bardzo.
Pewnego słonecznego dnia,  pomagałaś rodzicom w gospodarstwie. Akurat grabiłaś trawę po koszeniu trawnika od strony ulicy. Słońce prażyło niemiłosiernie. Miałaś na sobie dżinsowe szorty, czerwoną koszulę w kratę, swoje ukochane buty kowbojki i słomiany kapelusz. Właśnie nawalałaś trawę na taczkę, gdy usłyszałaś za sobą znany już ci głos.
-(Twoje Imię) ! To ty? Jeny, jak ja cię dawno nie widziałem.
Odwróciłaś się za siebie i ujrzałaś Zayna.
-Zayn, Boże jak mi cię tu brakowało. –już po chwili podbiegłaś do niego i rzuciłaś się mu na szyję.
-Kiedy ostatni raz się widzieliśmy ?-zapytał Zayn, a w jego oczach pojawiły się iskierki, sprawiając jego tęczówki jeszcze bardziej radosnymi, niż były na co dzień.
-Nie wiem, to chyba jakieś 4 lata zaraz będą. –wydukałaś, i popłakałaś się ze szczęścia, gdyż właśnie przed tobą stał chłopak, którego kochasz. Chłopak, z którym spędziłaś całe dzieciństwo.
-Hmm, długo. Coś się u ciebie pozmieniało ? –zapytał Mulat.
-Podsumujmy, mam jeszcze dwie siostry, urodziły się dwa lata temu. Śliczne bliźniaczki, Holly i Molly, odrosły mi włosy po tym, jak mi je obciąłeś, jak spałam.. No i to chyba tyle…
A i urosłam jeszcze kilka centymetrów. –odpowiedziałaś Zayn’owi z uśmiechem na twarzy.
-Pamiętam, jak ci obcinałem te włosy. Fakt, odrosły.
-Miło, że zauważyłeś. –uśmiechnęłaś się.
-Widzę, że masz świetne zajęcie. -Zayn spojrzał na taczkę z trawą, po czym uśmiechnął się ochoczo.-Może ci pomogę ?
-Nie mam nic przeciwko.-uśmiechnęłaś się. –Tylko, że ta taczka jest już pełna, trzeba to zwieźć do kontenera.
-A więc, panie przodem. –Zayn delikatnie złapał cię za rękę i zaprowadził do taczki. Uniósł cię z niezwykłą wprawą i posadził na stercie siana. –Uwaga, 3-2-1 Jedziemyy !
Ty zaczęłaś drzeć się jak głupia, śmiać się i zasłaniać sobie twarz rękoma, gdy Zayn pchał taczkę z lekkością. Dojechaliście do kontenera. Już chciałaś sama zejść, gdy nagle usłyszałaś chrząknięcie Zayn’a. Podszedł do ciebie, lewą rękę schował za plecy, a prawą podał tobie i pomógł ci zejść.
-Od kiedy zrobiłeś się taki uprzejmy.?-Zapytałaś z przekąsem.
-(T.I.) ja zawsze byłem uprzejmy dla kobiet. Zwłaszcza takich pięknych.-powiedział Zayn, a ty momentalnie poczułaś, że zalewasz się rumieńcem.
-Dobra, musimy się streszczać, ściemnia się, a my mamy do zwiezienia jeszcze pełno trawy. I obiecuję ci, że po skończonej robocie dostaniesz nagrodę.
-Hmm, a jaką ? –Zapytał Mulacik.
-Szarlotkę mojej mamy.-powiedziałaś dumnie.
-Szarlotkę…*.* Jeszcze pamiętam smak tej szarlotki, tego się nie zapomina. - Zayn zatracił się w wspomnieniach, myśląc o smaku szarlotki.
-Co, może mi jeszcze powiesz, że pamiętasz smak rabarbaru z cukrem ?
-RABARBAR Z CUKREM ? MASZ RABARBAR Z CUKREM ? –w jego oczach zaczęły tańczyć iskierki zachwytu. –W takim razie..-zaczął, po czym podszedł do ciebie, wziął cię na ręce i włożył do taczki- …musimy się spieszyć.-po czym pognał w stronę skoszonego trawnika.
Jak już zaczęliśmy zwozić trawę, tak w zastraszającym tempie skończyliśmy.
-No, teraz mojemu pracusiowi należy się nagroda.-powiedziałaś, po czym dałaś Zayn’owi całusa w policzek i szybko popędziłaś w stronę kuchni.
-Gdzie jemy ? –zapytałaś po kilku minutach wychodząc z kuchni z tacą, na której były dwa kawałki szarlotki, szklanka cukru i kilka łodyg rabarbaru.
-Nie wiem, gdzie można usiąść ?
-Stodoła ?-zaproponowałaś nieśmiało.
Zayn uśmiechnął się porozumiewawczo, dając ci do zrozumienia, że się zgadza. Weszliście więc do stodoły. Na tacy, ale pod jedzeniem miałaś jeszcze serwetkę. Wzięłaś ją, rozłożyłaś na snopku siana i na tym rozłożyłaś jedzenie.
-(T.I.) czy ty zdajesz sobie sprawę, że na tej tacy, którą przed chwilą niosłaś było moje niebo.?-Zayn jęknął, po czym zrobił maślane oczęta i zaczął wpieprzać szarlotkę.
-Nic się nie zmieniłeś. To dobrze, że zapamiętałeś jednak mnie, szarlotkę mojej mamy i twoje, a raczej nasze rodzinne Bratford.
-Jak mogłem o was zapomnieć. (T.I.) byłaś najważniejsza dla mnie. Ani na chwilę nie przestałem o tobie myśleć, codziennie wspominałem nasze wybryki, a to przypalanie paznokci zapalniczką, obcinanie sobie nawzajem włosów, tego było pełno, (T.I.) pamiętasz? Z drugiej strony, ja… ja chyba.. Bo ty nie byłaś najważniejsza dla mnie. Ty dalej jesteś. (T.I.), ja jestem w tobie zakochany odkąd pamiętam. Cierpiałem, że już nigdy cię nie zobaczę. A gdy dzisiaj spotkałem ciebie… Uświadomiłem sobie, że marzenia się spełniają. Moim marzeniem, już po osiągnięciu sławy, nie było nurzanie się w pieniądzach do końca życia, tylko spotkanie ciebie i bycie z tobą. (T.I.) Kocham Cię ! Kocham twoje blond włosy, kocham twoje niebieskie niczym ocean oczy.
W czasie monologu Zayn’a z twoich paczadełek popłynęły łzy. Jeszcze nikt tak pięknie do ciebie nie mówił, a w szczególności twój najlepszy przyjaciel, twój ‘Brat’.
-(T.I.), nie płacz, proszę. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała, ja nie chciałem cię zranić. Ja po prostu mówiłem, co myślę.
-Zayn, bo ja.. ja..-nie dokończyłaś jeszcze się jąkać, by wypowiedzieć to zdanie w pełni, a już twoja twarz znacząco przybliżyła się do  twarzy Zayna. Gdy wasze usta już prawie się dotykały, ty wyszeptałaś tylko cichutkie ‘Kocham cię’, po czym zaczęliście się namiętnie całować. Po kilku minutach Zayn odessał się delikatnie od twych malinowych ust i spojrzał ci prosto w oczy, kładąc swoją dłoń na twoim policzku.
-Bądź tylko moja. (T.I.) nikomu cię nie oddam.-powiedział Mulat.
-Byłam, jestem i będę tylko dla ciebie. Już zawsze.-odpowiedziałaś, po czym wasze usta znów złączyły się w pełnym czułości i pożądania pocałunku. Zayn schodził coraz niżej obdarowując pocałunkami twoją szyję i obojczyki, gdy nagle do stodoły wszedł twój starszy brat, Mike.
-(T.I.) jesteś tuta.. Oops, przepraszam, że przeszkodziłem. –wydukał Mike, z szelmowskim uśmieszkiem, po czym już chciał wyjść ze stodoły, gdy stanął w miejscu. Odwrócił się w waszą stronę. -Zayn?
Zayn w jednej chwili wstał i powolnym krokiem podszedł do twojego brata.
-Mike ! Stary, kurde !-głośnym tonem wypowiedział już Mój Zayn, po czym razem z Mike’iem uścisnęli się. Tak więc nici z waszej chwili prywatności, pierwszej od 4 lat. Ale nie można mieć wszystkiego. Tego dnia Zayn na nowo przywitał się z całą twoją rodziną, poznał twoje najmłodsze siostrzyczki.
*2 lata później*
Siedzisz u siebie w domu na kanapie, twoje nogi leżą swobodnie na kolanach Zayn’a. Siedzicie spokojnie, przykryci kocem i pijecie kakao przy jasnym świetle płomieni tańczących w kominku. Oglądacie wasze zdjęcia z dzieciństwa.
-Oo, Zayn, patrz. Wtedy miałam chyba z 6 lat a ty 9. Pamiętam to doskonale. Wtedy powiedziałeś…
-Wiem, co powiedziałem. Powiedziałem, że kiedyś będziesz moją żoną, będziemy uprawiać pomidory  i urodzisz mi czterech synów.-powiedział Mulacik. -Kiedyś mówiłem to w formie twierdzenia, teraz jednak wolałbym zapytać.
Zayn w jednej chwili wstał i przyklęknął na jedno kolano wyjmując z tylnej kieszeni swoich spodni plastikowy pierścionek dla dzieci.
-Jak za dawnych lat.-powiedziałaś, po czym twoje oczy się zaszkliły.
-(T.I.), tym razem pytam. Czy chciałabyś zostać moją żoną, mieć ze mną plantację pomidorów i urodzić mi czterech synów.?
-Tylko, pod warunkiem, że będzie dwóch synów i dwie córki.-odpowiedziałaś.
-Dla ciebie wszystko. –powiedział Zayn nakładając na twój szczupły palec różowy kawałek plastiku.


 Jazmine <3

niedziela, 17 lutego 2013

Imagin +18 trójkącik z Harry'm i Joshem

Siema ! Jestem Emma i dostałam z Jazmine napad na założenie tego bloga xd Mam prośbę. Ten imagin jest +18 jak pewnie wiele następnych więc proszę , niech 14-latki nie piszą w komentarzach , że coś kogoś obraża , fuuj , itd. Przecież nikt Wam nie każe , tak? Każdy imagin jest czytany na własną odpowiedzialność ;) No to zaczynajmy ! To jest mój a Jazmine doda coś jutro <3 

 W końcu ! Tak ! 1D przyjechało do Polski ! 

Byłaś True Directioner , więc nie mogło Cię ominąć tak ważne wydarzenie , jak ich koncert .
Oczywiście byłaś pierwszą osobą , która kupiła bilet . 
Niestety musiałaś iść na niego sama , gdyż był to środek wakacji i wszyscy twoi znajomi, którzy są Directioners wyjechali na wczasy .
Nadszedł dzień na który tak bardzo czekałaś - dzień koncertu . Miałaś miejsce pod samiusieńką sceną . Świetnie się bawiłaś i poznałaś mnóstwo wspaniałych ludzi . 
Zayn'owi , Liam'owi , Louis'owi i Niall'owi zazwyczaj udawało się rozproszyć Hazzę pod czas jego solówki w ,,What Makes You Beautifull " , ale nie tym razem .
Podczas tej - jakże ważnej solówki , Harry był zbyt zajęty patrzeniem prosto w prześliczne , czekoladowe oczy , prześlicznej, blondwłosej , o karmelowej , a raczej toffie karnacji , polskiej fanki. Tak . Właśnie tak . To byłaś Ty . A gdy już miał zaśpiewać , a raczej wykrzyczeć ,,You don't know You beautifull" chciał podskoczyć ale poślizgnął się i wywrócił , jednocześnie spadając ze sceny . Wpadł prosto na Ciebie . Wybuchnęłaś śmiechem jak większość ludzi na hali . Czułaś się jak w niebie . Pomyślałaś ,,Mój idol najpierw śpiewał patrząc na mnie , a teraz na mnie wpada ! Awww *.* "
Loczek przeprosił , wskoczył z powrotem na scenę i jeszcze raz przeprosił do mikrofonu prosząc Cię do siebie . Ochrona pomogła Ci się tam dostać . Gdy zobaczyłaś ich perkusistę ... Zaparło Ci dech w piersiach . Był prześliczny . 
Mimo tego dzielnie szłaś dalej - do chłopców . Byłaś cała podjarana . Harry Cię przytulił . Później cała reszta zespołu i zaśpiewali dla Ciebie One Thing . 
Koncert dobiegł końca. Wszyscy udali się na podpisywanie płyt . Ty również . Całe 1D znało już twoje imię . Przywitali Cię tam uściskiem i buziakiem w policzek . Poczułaś podniecenie i 'kisiel w majtkach' . XD
Harold poprosił Cię na stronkę . Stanęliście przy wejściu do garderoby , żeby było coś słychać , bo fanki strasznie krzyczały i piszczały .
-Hej [T.I.].-zaczął jakbyście wcześniej się nie widzieli .
-Hej Harry ? -bezsensownie palnęłaś pytaniem .
-A no ten .. Bo wiesz ... A dobra . Pier*ole .-powiedział zrezygnowany masochizmem umysłowym .- Nie będę owijał w bawełnę . Przyjdź po podpisaniu płyt do pokoju 666 . -powiedział dając Ci kartę-klucz do apartamentu w najlepszym hotelu w Toruniu , bo to właśnie w tym mieście był koncert .
-Ale to trochę czasu zajmie , nie ?-zapytałaś z nudą w głosie z błagalnymi oczkami , bo szczerze mówiąc nie chciało Ci się czekać nawet na niego .
-No w sumie fakt .-powiedział i krzyknął na ochroniarza .-Paul ! -gdy on się zjawił Harry powiedział mu .-Weź przynieś jeszcze jedno krzesło. Proszę XD
-Po co Ci krzesło ?- Zdziwiłaś się .
-No będziesz siedziała z nami i podpisywała płyty , plakaty , książki , itp.-szczerzył się , dał Ci buziaka w policzek i pociągnął za rękę w stronę fanów . Nie miałaś wyjścia . Musiałaś się zgodzić . Przez chwilę miałaś wrażenie , że to najpiękniejszy sen *.* Rozdałaś parę autografów . Czułaś się jak ..jak .. jak gwiazda ! 
Spotkanie z fanami się skończyło . Pojechałaś razem z chłopcami ich tour busem do hotelu 'Mercure'(chyba XD) .
4/5 1D poszło do pokoju , a właściwie apartamentu nr324 , a ty i Harry 3 piętra wyżej do apartamentu nr 666 XD
Usiadłaś skrępowana , a zarazem podniecona całą sytuacją na łóżku .
-Hej , [T.I.] ! Poczekaj chwilę . Zapomniałem czegoś w recepcji . Zaraz wracam .-powiedział , puścił oczko i wyszedł .
Weszłaś do łazienki . Stanęłaś przed lustrem i zaczęłaś dialogować ze sobą samą .
-Oby nie było tak jak w tych imaginach +18 , bo chcę jeszcze pobyć dziewicą . Chociaż tata już mówił jak oglądałam filmiki o 1D 'O ! Cnota zagrożona!'
-Ale zobacz na to tak . Stracić cnotę z Harry'm Styles'em . <unosisz jedną brew>
-Perkusista też był niezły .
-Ale to Harry śpiewa w 1D .
-Ch*j z 1D ! A co z moimi udami jak wały ?! : O
-O . Akurat się to spali pod czas seksu xd
-Blee o czym ja mówię?! jakiego seksu..?!
Nagle ktoś przerwał twoją wymianę zdań z lustrzanym odbiciem Ciebie , wchodząc do pokoju .
Spłukałaś wodę , niby że się załatwiałaś i wyszłaś z łazienki .
-Hej .. Jestem Josh. Harry kazał.. Ale .. Yyy.. Chyba pomyliłem pokoje .. -chłopak się speszył .
-Nie . Mnie też tu Harry zaprosił .-uśmiechnęłaś się ciepło i usiadłaś po turecku na łóżku. Rozpoznałaś , że Josh jest perkusistą 1D i aż Ci suty stanęły xd
Nagle wbił do pokoju Niall . 
-O ! Siema Josh ! Joł [T.I.] ! Aaaa... To już wiem , czemu Harry zabronił nam tu wchodzić i wpier*olił się goły do mojego łóżka myśląc , że to łóżko Louis'a .. No . To idę . Pa . Miłej zabawy , Koty . Mrr..-powiedział szybko jak katarynka i wyszedł.
-Okeeej .. ? Nie wiem o co tu chodzi , ale dobra .
Josh usiadł n drugim końcu łóżka i zaczęliście rozmawiać . Nagle zeszło na tematy intymne . W połowie konwersacji palnęłaś coś w stylu:
-...No wiesz , ja dalej jestem dziewicą .. -i zawstydziłaś się .
-No co Ty ?! Przecież jesteś taka ładna ! Pff.. Ładna ! Ty jesteś prześliczna ! Zobaczyłem to już jak Hrry Cię na scenę wyciągnął !
Zarumieniłaś się .
-Heh no widzisz .. Dzięki . A ty ? Kidy miałeś swój... pierwszy raz ?
-Tego Ci nie powiem xd , ale Hazza , Niall i reszta nazywają mnie 'Królem Minety' 
-A skąd oni wiedzą jaką robisz minetkę ? 0.o 
-A .. No ... Bo ten... Kiedyś ... miesiąc temu .. Może mniej .. Dobra tydzień temu -,- XD. Kupili dmuchaną lalkę i się nią troszkę bawiliśmy .-kontynuował .
Wybuchnęłaś śmiechem .
-Serio ?!-dalej się śmiałaś .
-No , ale to jedna z mniejszych bek jaką robiliśmy .-szczerzył się .
-Wole nie wnikać .
-No , ale wracając do tej lalki , to każdy jej robił dobrze najpierw palcami , później językiem . Ja byłem na końcu i chłopcy nieźle mi kibicowali , więc jakoś tak wyszło , że jestem w tym najlepszy xd
-Skoro tak , to pokaż mi twoje zdolności .-powiedziałaś jak niegrzeczna dziewczynka , oblizując usta i podeszłaś do niego zgrabnie , na czworaka , tak jak było opisane w przeróżnych imaginach +18.
-Ale w ruchaniu najlepszy jest Hazza .-wystraszył się .
-No proszę Cię ... Nie mów mi , że boisz się polskiej dziewicy .. ?-zamruczałaś kusząco . Już wtedy miałaś chcicę totalną .
To go zmotywowało . Stał się napalony . Nawet bardziej niż Ty . Chwycił twoją głowę i zaczęliście się ostro całować . 
Włożyłaś ręce pod jego koszulkę i zaczęłaś macać jego tors . W końcu zdjęłaś z niego biały T-Shirt . Dalej wymieniając się z nim śliną , usiadłaś na niego okrakiem .
Odchyliłaś głowę , a Josh zaczął całować Cię po szyi . Chciał zejść niżej , ale przeszkadzała mu twoja koszulka .
Już miał ją ściągnąć , kiedy ... Do pokoju wbiegł goły Hazza wrzeszczący :
-Oż kur*a ! Stary ! Zapomniałem Ci gumki zostawić ! 
Zawstydziłaś się .
-Spoko [T.I.] ! -uśmiechnął się Harry . - Myślisz , że ja tego nigdy nie robiłem ?
-Dzięki Harry .-Josh wziął od niego prezerwatywy .-A teraz możesz już wyjść , bo przeszkadzasz .
-No , albo się ubierz , bo wyglądasz jakbyś chciał do nas dołączyć . Bez obrazy . - powiedziałaś bezczelnie powstrzymując się od śmiechu . Wtedy on Cię zatkał .
-W sumie ? Czemu nie ? -Zatrzasnął drzwi i wbił do was na łóżko . Trochę się zdziwiłaś , ale cieszyłaś się , że dołączył .
Zaczęłaś znowu całować się z Josh'em , kiedy ten zdjął z Ciebie koszulkę , a Harry zaczął rozkminiać , jak zdjąć z Ciebie tą spódniczkę . W końcu siedziałaś okrakiem na jego perkusiście . 
Wtedy wpadł na pomysł . Pociągnął Cię za nogi , powodując , że upadłaś na brzuch z głową na kolanach Króla Minety . Roześmiałaś się i odwróciłaś na plecy . Tym razem Harry usiadł okrakiem na Ciebie , a właściwie to nie siedział , tylko klęczał nad Tobą .
Zaczął masować Cię w tali i całować po brzuchu , przygryzając twój kolczyk w pępku , aż w końcu zsunął z Ciebie obcisłą , rockową spódniczkę . 
Zniżył się delikatnie i droczył się zębami z twoimi majtkami , w czasie gdy Ty byłaś zajęta ogarnianiem jak rozpiąć spodnie Josh'a .
Udało Ci się . Harry'emu też . 
-Y.y. Harry . To należy teraz do mojego Króla Minety - zaśmiałaś się .
-Żeby to minety. -powiedział kusząco Hazza.-Palcówki też .-powiedział i przejechał swoim językiem od twojej kobiecości , po brzucho , piersiach , kończąc na namiętnym pocałunku twoich ust , zahaczając swoim kutasem o twój płaski brzuszek .
Perkusista przeszedł na drugą stronę . Rozchylił Ci delikatnie nogi . Uśmiechnęłaś się przez pocałunek . Hazza to zauważył i przygryzł twoją wargę z jeszcze większym zacieszem . Zaczął ją ssać .
Josh zaczął wkładać Ci jednego palca do twojej jeszcze nie zozruchanej cipki. Delikatnie dokłada drugi i penetruje Cię nimi . Trochę Cię to bolało , bo twoja szparka była niewielkich rozmiarów , a on już robił Ci dobrze 3 palcami . Ale mimo tego , twoje podniecenie było tak wielkie , że nie miałaś czasu o tym myśleć . Ledwo skupiałaś się na całowaniu Hazzy . Poczułaś jak Josh z robienia palcówy , przechodzi w robienie minety , zaczynając od wylizywania twoich soków . Delikatnie odepchnęłaś Hazzę od swoich ust , tak , aby na Ciebie popadrzył.
-Harry . Nie pierdol . Wiem , że tego chcesz .-mówiłaś pojękując z rozkoszy , po czym chwyciłaś jego HazzoCNOTĘ , chociaż nie bardzo cnotę , bo jebała już wiele dziewczyn i Louis'a , ale na pewno była ogromna . Zaczęłaś delikatnie skubać i podgryzać zębami jego napletek .
Chłopcy mieli rację - Josh był królem minety . Co on wyczyniał swoim językiem w twoim kroczu , to przerastało ludzkie pojęcie . Ty nie chciałaś być gorsza , więc ścisnęłaś mocniej hazzacondę i włożyłaś do buzi . 
Ruszałaś rytmicznie głową . Coraz szybciej i szybciej . Poczułaś , jak penis Harry'ego pęcznieje w twojej buzi i cała twoja jama ustna wypełnia się jego spermą . Ale nie tylko to . Poczułaś też , że Josh przestał Ci sprawiać przyjemność . 
Wyjęłaś narzędzie z buzi , dosłownie zrzuciłaś z siebie Hazzę i podniosłaś się ze słowami :
-Josh .. Nie przestawaj ...-i błagalnym wzrokiem popatrzyłaś na niego . Chłopak otworzył i założył na swojego członka kondoma o smaki Liczi , firmy 'One Durexion' . 
Zbliżył się do Ciebie . Rozchylił mocniej twoje nogi , zaczął masować twoje uda , po czym przeszedł do masowania tali i posłał spojrzenie pytające , czy aby na pewno może Cię rozdziewiczyć .
Twoje hormony były tak nabuzowane , że już o niczym innym nie myślałaś .
-Tak .. Zrób to .. -jęknęłaś z podniecenia .
Muzyk delikatnie wbił się w Ciebie , gdyż wiedział , iż to twój pierwszy raz i nie chciał , żeby Cię bolało . Przebił twoją błonę dziewiczą , która zaczęła krwawić . Po twoim policzku spłynęła łza , a z ust wydobywało się głośne jęczenie . 
Harry podniósł się ziemii i zaczął głaskać i całować Cię po całym ciele . Centymetr po centymetrze . Milimetr po milimetrze . Josh zaczął głębiej wpychać , Ty mocniej nabijać w czym pomagał Ci Hazza .
Dla rozrywki pociągnęłaś go za przyjaciela i zaczęłaś mu walić w tym samym tępie co Josh posuwał Ciebie . Powoli dochodziłaś . Męskość Króla pęczniała w Tobie , a twoja dziurka się zaciskała .
-Josh ..! Dochodzę ! - krzyczałaś . Poczułaś , że on dostał wytrysk , ale nie dostałaś orgazmu . Chłopak zaczął zwalniać i delikatnie wyszedł z Ciebie . Wylizał z twojej kobiecości to co wypłynęło , a Wtedy Hazza zapytał Cię :
-Czy mogę teraz ja ? 
Pocałowałaś go z dziką namiętnością .
-No jasne , że tak , Debilu .-odpowiedziałaś ciężko oddychając .
Hazza założył arbuzowego kondoma tej samej firmy i wbił się w Ciebie , a Josh położył się obok Ciebie i zaczęliście się całować .
Harold był o wiele bardziej brutalny . Zaczął dość mocno . To nie sprawiało Ci już bólu , tylko czystą przyjemność . Dawał Ci jej więcej niż potrzebowałaś . Przerosiłaś Josh'a i wstałaś do pozycji siedzącej , gdyż Hazzaconda dalej w tobie wojowała .
Opletłaś Harry'ego swoimi nogami i usiadłaś na niego . Wtedy było Ci o wiele łatwiej nabijać . Byłaś tak cholernie napalona , że ,,nie wiedziałaś już jak się nazywasz ". Skakałaś po na nim najmocniej jak potrafiłaś . On pchał najmocniej jak mógł . I to właśnie z nim dostałaś orgazm.
Dosłownie krzyczałaś na cały hotel .
-Harry .. ! Mocniej ! Jeszcze ! Ohh. ! 
Gdy Hazza również dostał orgazmu , padłaś ze zmęczenia na łóżko . Loczek wyszedł z Ciebie , zdjął prezerwatywę i spuścił swoje nasienie na Ciebie i twój idealnie płaski brzuch . Josh zaczął to zlizywać , lecz Harry położył się na Ciebie , pocałował namiętnie i zszedł na łóżko . Zasnęłaś wtulona w Josha , a rano obudziłaś się przytulona do Hazzy , a Josh do Ciebie .

~ Emma . xx

ŁELKAAAM

Tam tararata ta TAAAAAAAAAAAM !
Wszem i wobec ogłaszam ten blog za uruchomiony ! Ojajebie, to jak tutaj będą dzieła moje i Emmy to to będzie niezła patologia o.O No ale cóż, witam was tutaj, w wirtualnym świecie na imię mi Jazmine. Moja współwłaścicielka bloga to Emma (kocham cie skarbie <3). Nie znamy się na żywo, ale ja ją kocham jak siostrę :D No to lecimy z tym koksem xd Ta bum tss :> ~Jazmine xoxo